wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 25

 Minęły dwa tygodnie od pogrzebu Magdy, choć miałam wrażenie jakby to było wczoraj. Powoli oswajałam się z myślą, że już nigdy z nią nie porozmawiam, nie zobaczę jej. Nadal było mi niesamowicie ciężko, czasami płakałam w nocy oglądając nasze zdjęcia, cofając się wspomnieniami. Była...Jest, wspaniałą przyjaciółką. Jest i zawsze będzie. Jednak mimo tej ciężkiej sytuacji musiałam podjąć decyzję - co dalej. W końcu byłam bezrobotna, a wkrótce też bez dachu nad głową, bo jedną, najważniejszą z decyzji już podjęłam, powrót do Niemiec. Bardzo długo rozmawiałam o tym z rodzicami , mama wszelkimi sposobami próbowała nakłonić mnie do zmiany decyzji. Ale ja już w dniu pogrzebu wiedziałam, że w Polsce nie zostanę. Tak, wiem. Egoistyczne zagranie z mojej strony. Rodzice umierają z niepokoju, mama Magdy również potrzebuje wsparcia kogoś, kto z jej córką był blisko, no i Kuba - a ja postanawiam ich wszystkich z tym zostawić. Ale w tym wszystkim też jestem ja, muszę też pomyśleć o sobie, gdyż moje serce również rozpadło się na milion kawałków. Ja niestety też muszę żyć dalej i postanowić, co z tym życiem na obczyźnie zrobić.
- Ok, jutro odbiorę cię z lotniska. Do zobaczenia. - zakończył Marcel telefoniczną rozmowę, w której ustaliliśmy mój powrót i inne związane z tym sprawy. Walizki zostały spakowane, bilet zakupiony, klamka zapadła.


- Jesteś pewna, że chcesz tam wracać? - pytała mama, kiedy stałam już gotowa do drogi na lotnisko - Będziesz tam sama, nie masz przecież pracy.
- Mamo, rozmawiałyśmy już o tym. I nie będę tam sama, mam tam przyjaciół, którzy mi pomogą. Nie mogę tu być, muszę nabrać dystansu...
- Och córeczko, tak szybko stałaś się taka dorosła.. - położyła rękę na moim policzku - Pamiętaj, że to tu jest twój dom i będziemy na ciebie czekać. Zawsze możesz na nas liczyć bez względu gdzie jesteś. Kocham cię.
- Ja ciebie też, mamo. Pa. - uściskałam ją i wsiadłam do taksówki.
Miała rację, te miesiące w Niemczech, strata przyjaciółki sprawiło, że dojrzałam. Stałam się "bardziej dorosła" jak określiła.

- Iga! - krzyknął Marcel machając na mój widok. Lot minął bezproblemowo, przynajmniej z technicznej strony. W mojej głowie wciąż szalał niepokój o przyszłość.
- Fajnie, że znów jesteś. Wszystko w porządku?
- Wszystko ok. Zabierz mnie, proszę, do domu.
- Jasna sprawa, mojego?
- Nie, Pana Edmunda. Muszę zabrać kilka rzeczy, spakować się do końca.
Razem z Marcelem ustaliliśmy, że zatrzymam się u niego. On mieszkał sam, ma spore mieszkanie więc każdy będzie miał swój kąt. Poza tym, potrzebuję teraz jakiegoś towarzystwa, sama chyba bym zwariowała. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Spakowałam swoje rzeczy i z pomocą przyjaciela zanieśliśmy wszystko do jego mieszkania.
- Tu będzie twój pokój, może być? - spytał pokazując mi pomieszczenie. Wszystko było tam takie nowoczesne. Białe ściany, kremowe zasłony, wielka szafa z lustrem i ogromne łóżko. Zupełnie jak w pięciogwiazdkowym hotelu.
- Jasne, jest super. Jeszcze raz dzięki Marcel, ale zostaje tu tylko do momentu aż nie znajdę sobie nowej pracy i jakiegoś lokum.
- Kwestia dyskusyjna. - odparł z uśmiechem i wyszedł, dając mi czas na rozpakowanie się.


* MARCO *


- Pojedziesz dzisiaj ze mną na zakupy? - spytała Caro.
- Dzisiaj wraca Iga. Chciałem sprawdzić, czy wszystko u niej ok.. - odparłem nieśmiało, wiedząc, że może być to lont zapalny do kłótni. W sumie nic nowego, kłócimy się cały czas, o wszystko.
- I zajmie ci to całe popołudnie? Od kiedy z ciebie taka dobra dusza?
- Posłuchaj, ona ma teraz na prawdę gówniany okres w życiu. Potrzebuje przyjaciół, a ja nim jestem.
- Ma też Marcela, dlaczego to ciągle ty musisz być na każde jej skinienie? - odparła z wyrzutem.
- Nie jestem na jej skinienie, nawet nie prosiła mnie o spotkanie. Po prostu chce się upewnić czy u niej wszystko w porządku. - westchnąłem - Na prawdę jesteś o nią aż tak zazdrosna?
- Nie jestem zazdrosna, denerwuje mnie jedynie, że wolisz spędzać czas z nią niż ze mną. To pojedziesz ze mną na te zakupy czy nie?
- Pojadę. - odparłem zrezygnowany. I tak wyglądał każdy dzień, jeżeli nie robiłem tego na co ona ma ochotę wywiązywała się nieprzyjemna wymiana zdań, po której zawsze kapitulowałem. Nie chce się kłócić, jesteśmy razem, ale ciągle odnoszę wrażenie, że w tym związku zawsze jestem po przegranej stronie bo chyba tylko mnie zależy aby jakoś to wyszło. Niestety ona nie potrafi pójść na kompromis.
- Może być? - spytała mierząc już chyba setną sukienkę.
- Jasne. - odparłem - Swoją drogą dlaczego na zakupy nie zabierzesz jakiejś przyjaciółki? To przecież babskie sprawy..
- W ten sposób możemy spędzić trochę czasu razem. - spojrzała na mnie, jakbym spytał czy ziemia faktycznie jest okrągła - Ciągle cię nie ma, ciągle jakieś wyjazdy i mecze. Czasami też chce mieć ciebie tylko dla siebie.
- Taka jest moja praca, wiesz o tym doskonale. A ciąganie mnie po sklepach nie jest na liście moich marzeń. Zmieniłaś się Caro... Kiedyś wolałabyś spędzić to popołudnie w domu a nie w centrum handlowym.
- Ty też się zmieniłeś. Kiedyś wolałbyś mnie ponad wszystko niż inne dziewczyny.
- Dobra, żałuję że w ogóle zacząłem ten temat. Jestem już zmęczony więc albo zostajesz albo wracasz ze mną do domu. To jak?
- No dobra, wracamy. - odpowiedziała naburmuszona.
W takich chwilach jak te zastanawiam się, czy to był aby na pewno dobry pomysł znowu razem mieszkać, w ogóle wracać do siebie. Ale kiedy siedzimy wieczorem oglądając jakiś film, rozmawiając, przytulając się myślę, że jeszcze może być dobrze. Że może być jak kiedyś, choć możliwe, że jestem jedynie niepoprawnym optymistą...
- Dobra, zakupy mamy odhaczone. Teraz idę na chwilę do Marcela a później możemy obejrzeć jakiś film...albo coś innego. - poruszyłem znacząco brwiami jasno dając jej do zrozumienia o czym myślę. Akurat w tej kwestii ogień nie zmalał, wiadomo o czym mówię.
- Chętnie ale muszę coś załatwić na mieście. Nie czekaj na mnie. - odparła zamyślona.
- Hmm..no okej, jak wolisz. Po kilku minutach byłem już u kumpla.
- Siema, no i jak tam? - spytałem przyjaciela.
- Jeżeli pytasz o Igę to jest w pokoju gościnnym. Właśnie, nie mówiłem ci ale uzgodniliśmy, że Iga zatrzyma się u mnie.
- To fajnie z twojej strony. Pójdę się z nią przywitać.

*  IGA  *


 Powoli kończyłam rozpakowywanie, kiedy do pokoju wszedł Marco.
- Cześć Iga. Jak się czujesz? - spytał.
- Cześć. Bywało znacznie lepiej. Nie odpowiadając podszedł i zwyczajnie mnie przytulił. Tego mi brakowało. Nie wiem dlaczego ale z Marcelem to by nie było to samo, choć też jesteśmy przyjaciółmi, z nim trzymam się na dystans jeśli chodzi o ten aspekt...  
- Będzie dobrze, zobaczysz. 
- Musi być. - odpowiedziałam cicho, "odklejając się" od Marco. - Dziękuję, że przyszedłeś. Wasza pomoc na prawdę wiele dla mnie znaczy. Ale Caro nie będzie zła, że tu jesteś?
- Zła, że chce sprawdzić co u mojej ulubionej przyjaciółki? Nie powinna.
- Jest na prawdę wyrozumiała, masz szczęście, że ją masz. - powiedziałam, choć kątem oka zauważyłam, że na te słowa lekko się skrzywił. - Wszystko u was w porządku?
- Och, no wiesz. "Bywało znacznie lepiej" - uśmiechnął się smutno. - No ale nie rozmawiajmy o niej. Jakie masz plany w związku z pracą i takie tam?
- Muszę czegoś poszukać, nie mogę tkwić w miejscu. No i przede wszystkim muszę znaleźć jakieś mieszkanie, nie będę siedziała Marcelowi na głowie.
- Mogę ci pomóc w sprawie pracy, jeśli chcesz. Bo jeśli chodzi o mieszkanie to jestem pewny, że Marcel nie ma nic przeciwko. W końcu może jego mama przestanie robić mu naloty wiedząc, że ma gościa.
- Albo wręcz przeciwnie. - zaczęliśmy się śmiać - Ale z pracą sobie poradzę, dzięki. 
- Jesteś pewna? Bo wiesz, wszyscy mnie tu znają... mogę to wykorzystać. - uśmiechnął się szeroko.
- Oczywiście, jestem pewna że tak właśnie jest. Ale też z tego względu muszę ci odmówić, dam sobie radę. 
Pogadaliśmy jeszcze trochę o wszystkim i o niczym, po czym Marco wyszedł. Lubię z nim rozmawiać, nasze rozmowy są takie.. "oczyszczające" . Choć może nie tylko to lubię...
Godzinę po jego wyjściu znowu miałam gościa. Kogoś, kogo umieściłabym na ostatnim miejscu listy gości, których mogłabym się spodziewać...
- Cześć Iga. Możemy porozmawiać?

________________________________________________________________

Wracam, choć praktycznie z niczym. Mam wiele pomysłów ale w głowie, nie potrafię ich przelać ani ubrać w sensowne słowa.  Serio, tak ciężko jak tego rozdziału nigdy niczego mi się nie pisało. Ale wstawię, bo moja przerwa trwa zdecydowanie za długo. Postaram się dodawać w miarę częściej i bardziej sensowne rozdziały. Z góry za to powyższe przepraszam.



3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo fajny :) Fajnie że wróciłaś :-d Mam podejrzenie kto to moze byc, ale pewna nie jestem ,wiec dodaj szybko nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że wróciłaś bo to naprawdę fajny blog który czyta się z uśmiechem. Co do rozdziału :* Bardzo mi się podoba i nie mogę się już doczekać następnego. Pozdrawiam ale i zapraszam do siebie http://droga-do-milowci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie używać wulgaryzmów, szanujmy się nawzajem :)