środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 1


Matura zdana, plany na wakacje też są, więc nie pozostało mi nic innego jak cieszyć się rozpoczętymi wakacjami. Otóż postanowiłam odwiedzić Dortmund, piłkarski raj dla kibiców. Jako, że jestem wielką fanką Borusii Dortmund po prostu musiałam się tam wybrać. Wiadomo jaki panuje nastrój w tym mieście, wszystko kręci się wokół piłki nożnej i mi absolutnie to nie przeszkadza. Może to wydawać się dziwne ale mimo tego, że jestem dziewczyną bardzo lubię ten sport, który uważany jest za typowo męski. Ale cóż, są na świecie wyjątki. Szkołę skończyłam w kwietniu , jako że byłam w klasie maturalnej, więc miałam dwa miesiące na jakieś ogarnięcie pieniędzy. Zarobiłam co nieco, także moje marzenie dotyczące podróży do Niemiec w końcu się ziści. Jadę sama, wszystko załatwiłam, hotel i tego typu sprawy. Zaczęłam pakowanie.
-Kochanie, wzięłaś wszystko? – spytała moja mama.
-Tak, tak mi się przynajmniej wydaje. Sprawdzę wszystko jeszcze raz dla pewności- odparłam.
-Ale na prawdę nie boisz się jechać sama? Mam obawy czy puścić cię tam samą – zatroskała się moja mama.
-Słuchaj mamo, mam już 19 lat więc wiem co robię. – trochę się już zdenerwowałam, tyle razy tołkowałyśmy ten temat…
-Ja to w pełni rozumiem, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to jest niebezpieczne. Nie wiesz co może cie spotkać, a może ktoś cie okradnie, napadnie? Co wtedy zrobisz? Sama nie wiele zdziałasz. – ciągnęła temat mama.
- Nie jadę przecież na pustynię. Zawsze ktoś będzie w pobliżu, aby móc mi ewentualnie, zaznaczam, ewentualnie pomóc. Bo to tylko gdybanie. Poza tym, już się zgodziłaś więc zdania zmienić nie możesz. Mam bilet, zarezerwowany hotel, nie mogę się już wycofać a pieniędzy i tak by mi nie zwrócili, więc moja dwumiesięczna praca poszłaby na marne. A tego bardzo nie chcę. – powiedziałam i postanowiłam nie ciągnąć już tego tematu.
-Ale…- chciała kontynuować mama ale przerwałam jej natychmiast.
-Żadnego ale. Koniec tematu, jak postanowiłam tak zrobię.
-No dobrze. Rób jak uważasz, po prostu się o Ciebie boję. – zrezygnowana odpowiedziała mama.
-Wiem, ale całkiem niepotrzebnie. To moja podróż i dobrze wiesz, że zawsze chciałam tam pojechać. A teraz wybacz, idę się wykąpać i spać, bo jutro muszę wcześnie wstać.
Obudziły mnie poranne promienie słońca. Był lipiec, więc i poranki były już ciepłe. Wstałam, ogarnęłam się i zadzwoniłam po taksówkę.  Pożegnałam się z mamą, która specjalnie została w domu dłużej, aby mnie jeszcze zobaczyć przed odlotem. Tata niestety musiał jechać do pracy. Mama oczywiście mnie jeszcze pouczała o mam robić, a czego robić nie powinnam jednak puściłam to mimo uszu,  ile można słuchać tego samego. Wsiadłam do taksówki i tak oto opuszczałam na całe dwa tygodnie moje wschodnie kresy na rzecz niesamowitej, jak się spodziewałam, przygody w Dortmundzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę nie używać wulgaryzmów, szanujmy się nawzajem :)