Zestresowana zeszłam na dół. Marco już czekał stojąc oparty o samochód.
- No no, super wyglądasz. - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Podziękowałam i wsiadłam do samochodu. Mniej więcej wiedziałam gdzie mieszka, w końcu jego sąsiadem jest pan Edmund, u którego już byłam. Całą drogę milczałam. Nie wiem dlaczego, ale bałam się nawet odwrócić głowę i spojrzeć na Marco. Nie wiedziałam, że zwykła impreza może wywołać we mnie taki stres, który niestety chyba wyczuł też mój towarzysz, bo spytał:
- Iga, cała drogę milczysz. Stało się coś, źle się czujesz?
- Nie, wszystko jest ok. Po prostu... no wiesz, troche się boję, że mogę zrobić z siebie pośmiewisko. Nikogo tam nie będę znała.
- Spoko, nie przejmuj się. Będą tam kumple z drużyny ze swoimi dziewczynami, oni są na prawdę w porządku więc jestem pewny że znajdziecie wspólny język.
ŻE CO?! Kumple z drużyny?! Czyli będzie tam pół Borusii Dortmund, których piłkarzy chciałam zawsze spotkać. Tylko spotkać. A nie od razu być z nimi na imprezie!
- No to pięknie, to będzie katastrofa... - mruknęłam pod nosem.
- Mówiłaś coś? - na moje nieszczęście usłyszał to Marco, ale nie ciągnął tematu bo dotarliśmy na miejsce.
Weszliśmy do domu, który nie należał do małych. W środku było sporo ludzi, trzymałam się więc Marco żeby czuć się jakoś pewniej. Podeszliśmy do grupki ludzi, którym Marco zaczął mnie przedstawiać:
- Hej, słuchajcie. To jest Iga, ta którą znokautowałem ostatnio na treningu, pamiętacie. Iga, to jest Robert , Moritz, Leo, Kevin i Mario. - wyliczał po kolei a mnie miękły kolana.
Robert Lewandowski, Moritz Leitner, Leo Bittencourt Kevin Großkreutz, Mario Götze. Oczywiście, że ich wszystkich znałam ale z telewizji, internetu. A teraz stoję na przeciw nich. To chyba jest jednak sen...
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęłam się i stwarzałam pozory wyluzowanej.
- Nam również. Marco nie pochwalił się, że jesteś Polką. - powiedział Robert wymownie spoglądając na Reusa.
- A czy to ważne jakiej jest narodowości? Ważne, że ponownie się spotkaliśmy. - odparł Reus i poszliśmy dalej. Poznałam jeszcze Nuriego Sahina, Łukasza Piszczka, Matsa Hummelsa i innych kolegów Marco, którzy nie zajmują się piłką. Marco poszedł do chłopaków a ja postanowiłam napić się czegoś, więc podeszłam do stołu przy którym stała jakaś dziewczyna.
- Polecam ci ten sok, jest bardzo dobry. Podobno Marco sam go zrobił. - nagle powiedziała do mnie owa dziewczyna śmiejąc się.
- Skoro sam go zrobił to chyba muszę spróbować. - odwzajemniłam uśmiech.
- Mam na imię Cathy, Cathy Fischer. - przedstawiła się a ja uczyniłam to samo.
- Jesteś dziewczyną Marco? - spytała, na co ja aż zakrztusiłam się sokiem.
- Nie, nie jestem jego dziewczyną. Poznaliśmy się w zasadzie nie dawno, bo kilka dni temu.
- Przepraszam za bezpośredniość, po prostu od czasu rozstania Caro nie widziałam go z żadną dziewczyną.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam. Cathy chyba zrozumiała, że czuje się trochę zagubiona w tej całej sytuacji i zażenowana jej pytaniem, więc postanowiła zapoznać mnie z resztą obecnych dziewczyn.
W kuchni siedziały przy dużym stole inne partnerki chłopaków. Była tam Ania Lewandowska, Lisa Kapser, Tugba Sahin, Ewa Piszczek i Maria Singermann - dziewczyna jednego z kolegów "nie-piłkarzy" Marco oraz Ria Woods, dziewczyna Mitchela Langeraka, którego nie było na imprezie. Jeżeli jeszcze nie wspomniałam, to Cathy jest dziewczyną Matsa Hummelsa. Wszystkie dziewczyny były bardzo miłe, ciepło przyjęły mnie do swojego grona. Jednak najlepszy kontakt złapałam chyba z Cathy, która ciągle starała się, abym nie czuła się odizolowana. Po ploteczkach poszłam poszukać Marco, w końcu to on mnie tu zaprosił a nawet z nim jeszcze nie rozmawiałam. Po drodze spotkałam Marcela.
- O hej Marcel. - przywitałam się.
- O Iga ! Co ty tu robisz? Marco nie wspominał, że będziesz, ani nawet że cię znalazł. Swoją drogą mogłaś wspomnieć, że go znasz. Bołoby nam łatwiej cię odnaleźć. - śmiał się.
- No wiesz, gdybym tylko wiedziała że się znacie to bym powiedziała. Nie sądziłam, że będziecie mnie szukać. Nawet nie poprosiłeś o numer. - udałam obrażoną minę i oboje zaczęliśmy się śmiać. Marcel opowiedział mi o kłamstwie Marco z "mamą" kiedy poznaliśmy się w parku i wytłumaczył, dlaczego tak szybko uciekł. Niby nic w tym śmiesznego, jednak my śmialiśmy się jakby ktoś rozpylił gaz rozśmieszający w pokoju. W końcu znalazłam Marco, jednak nie było nam dane porozmawiać bo Moritz porwał mnie do tańca. Impreza rozkręciła się na dobre, wszyscy tańczyli, w przerwach popijali piwo i drinki. Po dwóch godzinach tańczenia wyszłam na taras przewietrzyć się trochę. Noc była chłodna, na niebie rozcierały się gwiazdy. Stałam podziwiając ogród i okolicę, gdy za plecami usłyszałam czyjś głos:
- Noc dzisiaj zimna, nie jest ci chłodno? Zresztą, masz. - powiedział Marco, gdyż to właśnie on do mnie dołączył i nałożył mi na plecy jego bluzę. Miał takie piękne perfumy...
- Impreza trwa już jakiś czas my nawet nie zdążyliśmy ze sobą nawet porozmawiać. - z zamyślenia wyrwał mnie Reus.
- Szukałam cię, ale ciągle ktoś mnie zagadywał albo prosił do tańca. - odpowiedziałam.
- No to teraz mamy chwilę. Jak się bawisz?
- Super, nie sądziłam że tak miło i ciepło mnie tu wszyscy przyjmą.
- A widzisz, a tak się przejmowałaś. - uśmiechnął się Marco.
- No racja. Słuchaj, mam pytanie do ciebie. Dlaczego mnie szukałeś? Wydawało mi się, że tamto spotkanie w kawiarni było wystarczające jako forma przeprosin. - spytałam i czułam lekki stresik przed tym, co mi odpowie.
- Ale ja stwierdziłem, że wystarczające nie jest. - uśmiechnął się - W sumie nie wiem, czemu cię szukałem. Wydałaś mi się fajną dziewczyną, a nie jakąś pokręconą fanką. Nie to żebym coś miał do moich fanek, ale niektóre przesadzają aby tylko mnie zobaczyć.
- Skąd wiesz, że w ogóle jestem twoją fanką. - uśmiechnęłam się zalotnie.
- No tak, trafne spostrzeżenie.Wybacz, jeśli cie tym uraziłem. Tak w ogóle to nic o tobie nie wiem, powiedz mi coś o sobie.
- Hmm.. no to mieszkam w Polsce, na wschodzie. W tym roku skończyłam liceum i zdałam maturę, a za zarobione pieniądze przyjechałam tu. Lubię piłkę nożną - i tu spojrzałam na Marco - Ciebie tez znałam wcześniej ale tylko z internetu. - uśmiechałam się.
- Nie bój się, nie jestem twoją żadną psychofanką i nie będę przysyłała ci staników - dodałam i zaczęliśmy się śmiać.
Coraz lepiej czułam się w towarzystwie Marco i chyba ze wzajemnością. Rozmawialiśmy jeszcze o mnie i o nim, pośmialiśmy się z Roberta, który chyba trochę za dużo wypił i postanowił pośpiewać po polsku "Hej sokoły" . Ania siłą zaciągnęła go do samochodu i pojechali do domu.
Postanowiliśmy z Marco wrócić do środka i sprawdzić co się dzieje, gdyż dłuższy czas nas nie było. Marco podszedł do mnie aby zabrać bluzę, czego ja nie zauważyłam i w tym samym momencie odwróciłam się w jego stronę. Nasze twarze momentalnie znalazły się blisko siebie, zdecydowanie za blisko... Odległość zdawała się być coraz mniejsza i mniejsza, i kiedy wydawało się, że nasze usta zaraz się złączą, oprzytomniałam i powiedziałam:
- Jest już zimno. Trzeba wracać do środka. - oddałam mu bluzę i nie patrząc nawet na Marco weszłam do domu.
Boże... co to było... Chciałam całować się z ledwo co poznanym facetem. Nie ważne, że był to Marco Reus, nie jestem "łatwa" i to się dla mnie liczy. A co jeśli to była tylko próba, chciał mnie sprawdzić?
Głupio mi było ponownie spojrzeć na Reusa po tej sytuacji, dlatego postanowiłam wrócić do hotelu.
- Stało się coś? Wyglądasz jakoś tak..inaczej. - spytała mnie Cathy gdy do niej podeszłam.
- Nie, po prostu jestem zmęczona. Nie będziesz może jakoś w pobliżu hotelu "Citizen" w drodze powrotnej?
- Przejeżdżamy obok. W zasadzie to my też już z Matsem wracamy więc jak chcesz to możemy cię podrzucić. - zaproponowała mi Cathy. Oczywiście się zgodziłam i niedługo odjechaliśmy. Nie pożegnałam się z Marco, jedynie Marcelowi rzuciłam przelotne 'cześć' i wyszłam nie zważając na jego zaskoczony wyraz twarzy moim zachowaniem. Po powrocie od razu położyłam się i zasnęłam.
*MARCO*
-Ty, a co z Igą? Wyszła jakby ją kto gonił, nawet sie ze wszystkimi nie pożegnała. - spytał mnie Marcel gdy wróciłem do środka.
- Nie ważne. Trzeba tu troche ogarnąć, ale syf. - zmieniłem temat.
- Mnie nie okłamiesz, wiesz o tym. Więc gadaj, co tym razem zrobiłeś.
- Dlaczego zakładasz od razu, że to moja wina? Chociaż... może trochę za bardzo ją naciskałem. Oj była taka sytuacja, że mogliśmy się pocałować, nie przerwałem tego a wręcz przeciwnie, chciałem ją pocałować. Iga się speszyła i wróciła do środka i pojechała z Matsem i Cathy do hotelu.Pewnie nie będzie już chciała ze mną gadać... - opowiedziałem kumplowi.
- Marco, czy ty coś czujesz do niej? - zaskoczył mnie tym pytaniem Marcel.
- Sam nie wiem... Znamy się zaledwie kilka dni a czuję, że nie jest mi obojętna. Fajnie mi się z nią gada i w ogóle. No i trzeba przyznać, że jest totalnie w moim typie. Ale na siłę niczego robił nie będę. Żeby się tylko na mnie za to nie obraziła...
- . Mam pewien pomysł, ale powiem ci później. Uszy do góry, będzie dobrze! - powiedział Marcel i zaczęliśmy sprzątać kiedy już wszyscy wyszli.
Oj Iga, Iga... co ty ze mną robisz...
___________________________________________________________
Do wszystkich którzy tu zaglądają mam małą prośbę : otóż bardzo bym chciała wiedzieć co sądzicie na temat tego bloga. Było by mi bardzo miło gdybyście zostawili jakiś komentarz z własną opinią. Jeżeli wam się nie podoba, coś wam nie pasuję - okej, napiszcie to, możecie zmieszać bloga z błotem, przyjmuję to na klatę :) Chcę po prostu wiedzieć, czy jest jakikolwiek sens abym tu coś pisała i znaleźć trochę motywacji. Nie musicie wszystkich postów komentować, wystarczy mi kilka opinii a później to zależy od was, czy zechcecie podzielić się ze mną własnym zdaniem czy też nie. Licznik wyświetleń pokazuje mi, że jednak ktoś tu czasem zagląda więc mi to wystarczy :) Także, mam nadzieję, ktoś mi powie co i jak z tym blogiem. Z góry serdeczne dzięki, pozdrawiam was wszystkich :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie używać wulgaryzmów, szanujmy się nawzajem :)