- Serio? Przerwałaś tylko po to, aby mnie o to spytać? - spytał udając urażonego i ponownie mnie pocałował, jednak po chwili przerwał i powiedział. - Myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy... Nie odbierałaś telefonu, myślałem, że jesteś zła więc innego sposobu moja droga nie było, i ten temat uważam juz na zakończony.
- Niech ci będzie. Ale myślę, że powinniśmy już wrócić do reszty, będą się zastanawiać gdzie jesteśmy. Swoją drogą, trzeba było powiedzieć Mario, że nie ma czapki niewidki i był całkiem widoczny w tym samochodzie. - powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- To stąd wiesz, że nie pojechaliśmy do Monachium?
- Tak. - odpowiedziałam po chwili namysłu, postanowiłam, że nie wsypię Matsa, niech Marco myśli, że wina leży po ich stronie.
Wróciliśmy do reszty ekipy wywołując niemałe zaskoczenie, w końcu wychodziliśmy razem po jakimś czasie z bardziej odludnego miejsca. Mimo, że nie wiedzieli co się działo, pewnie z wyjątkiem Marcela, który z uśmieszkiem pod nosem nas przywitał, resztę historii dopisali sobie sami i można powiedzieć, że uniknęliśmy pytających spojrzeń.W sumie nawet nie wiedziałabym co odpowiedzieć, gdyby ktoś spytał gdzie byliśmy i co robiliśmy, bo opowiedzenie prawdy nawet nie wchodziło w grę. Na szczęście sytuacja nie miała miejsca i mogliśmy dalej się bawić ze wszystkimi. Muszę powiedzieć, że była to najlepsza impreza na plaży na jakiej kiedykolwiek byłam. Z Cathy, Anią Lewandowską i Ewką Piszczek wybawiłam się za wszystkie czasy i mimo, że dzieli nas różnica wieku, złapałyśmy świetny kontakt, który mam nadzieję nie urwie się po moim powrocie do domu. Jedynie Kevin Grosskreutz posyłał mi dosyć często wrogie spojrzenia, jakby moja obecność mu przeszkadzała, ale postanowiłam się tym nie przejmować, gdyż ja też nie pałam do niego zbyt wielka sympatią. Widać pierwsze wrażenie należało do nieudanych i nie złapaliśmy kontaktu, ale cóż, nie wszystkich trzeba kochać.
Zanim spostrzegliśmy słońce zaczęło wschodzić, więc trzeba było zakończyć spotkanie. Kiedy pomagałam Matsowi i Marcelowi ogarnąć trochę nasze pozostałości po imprezie usłyszałam za plecami czyjś głos:
- Odprowadzę cię do hotelu. - powiedział Marco, gdyż to właśnie on skierował owe słowa do mnie.
- Nie trzeba, Mats powiedział, że mnie podwiezie jak będzie wracał z Cathy.
- O Igę się nie martw, odwiozę ją! - krzyknął Mats, który chyba usłyszał propozycję Marco.
- Nalegam. - upierał się blondyn.
- No dobra, już skończyliśmy więc wezmę torbę i możemy iść. -zgodziłam się, lecz nie bez obaw, gdyż byłam niemal pewna, że poruszy temat dzisiejszego 'zajścia', a ja sama nie wiedziałam co o tym myśleć, bo gdy emocje już opadły a my wróciliśmy do naszych znajomych po tajemnym spotkaniu zaczęłam się zastanawiać, czy to nie był błąd.
Szliśmy z Marco chodnikiem nad ranem, miasto budziło się do życia a my milczeliśmy. Chyba żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. W końcu Marco przerwał tę ciszę i powiedział:
- Chyba nieźle się dzisiaj bawiłaś, cały czas tańczyłaś i mieliśmy kiedy pogadać nawet.
- Przyznam, że było świetnie. Ale Marco, masz rację, musimy porozmawiać o tym co zaszło. - zaczęłam ten trudny temat, postanowiłam, że jednak musimy to sobie wyjaśnić i i czym prędzej tym lepiej.
- Żałujesz? - zaskoczył mnie tym pytaniem i przez chwilę zastawiałam się, co mu odpowiedzieć.
- Bo ja nie, i chce żebyś wiedziała, że wczoraj też chciałem to zrobić. Iga, wiem, że znamy się krótko ale nie jesteś mi obojętna... - ciągnął Marco zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć.
- Marco, ja nie... - nie skończyłam mówić kiedy do Marco zadzwonił telefon. "Nie wiem co o tym myśleć, ale też nie jesteś mi obojętny" - dokończyłam już w myślach.
- Obierz. - powiedziałam na głos i z tego co dało się wywnioskować to Marcelowi popsuł się samochód i Marco musi wrócić na plażę.
- Muszę wrócić do Marcela. Idziesz ze mną? Odwieziemy cię samochodem jak go uruchomimy. - spytał.
- Nie, pójdę dalej sama. To już niedaleko.
- Dokończymy rozmowę później?
- Tak...chyba tak. - odpowiedziałam Marco i ruszyłam przed siebie.
Mijały dni, a ani ja ani Marco nie odzywaliśmy się do siebie.Myślałam, że przemyślał całą sytuację i po prostu wszystkiego żałuje. Sama również miałam mętlik w głowie, którego niestety nie pomógł mi się pozbyć Marcel, mówiąc, że jego przyjaciel wyjechać w jakiejś ważnej sprawie za granicę.Dla mnie to oznaczało jedno, chciał po prostu uciec, ale żeby od razu za granicę? Spotkałam Marcela przypadkiem na mieście, pogadaliśmy trochę, ale nie wypytywał o blondyna i nasze relacje. Jak sam powiedział, to nasza sprawa a on nie będzie się do tego mieszał, chyba ,że ktoś go poprosi o pomoc. Również Cathy była wyrozumiała, bo o nic nie pytała a ja nie musiałam kłamać, bo prawdy nikt nie zna i nie pozna.
Mój pobyt w Dortmundzie dobiega końca. Mam już bilet na jutro, poniekąd jestem spakowana, jedyne co pozostaje to pożegnać się ze wszystkimi. Kiedy tak siedziałam w hotelu i zastanawiałam się od kogo zacząć pożegnania, zadzwonił mój telefon. Była to moja przyjaciółka Magda.
- No hej Magda, dawno sie nie odzywałaś do mnie. - powiedziałam uradowana bo odebraniu telefonu.
- Bo wyobraź sobie kochana, że rozmowy międzynarodowe trochę kosztują a na Facebooka nie raczysz zaglądać. Swoją drogą, nie pochwaliłaś się, że tak dobrze się bawiłaś.
- Dobrze się bawiłam? Nie rozumiem, o czym ty mówisz? - spytałam zaskoczona.
- Jak to o czym? O Marco Reusie. - odpowiedziała najzupełniej spokojnym głosem.
- Magda, skąd ty wiesz o Marco?
- Nie wierzę, że nie widziałaś. Wejdź na fejsa, wysłałam ci link.
Od razu włączyłam laptopa i weszłam na stonę, którą wysłała mi przyjaciółka. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Była to niemiecka strona plotkarska, a na niej moje i Marco zdjęcie kiedy wracaliśmy nad ranem do hotelu. Pech chciał, że paparazzi wychwycił ten moment, kiedy Marco stał przede mną i patrzył prosto w oczy. Domyślam się, że to był TEN moment naszej rozmowy. Jednym słowem, wyglądaliśmy tu jak para zakochanych ludzi. Nad zdjęciem widniał dużymi literami napis "MARCO REUS MA NOWĄ DZIEWCZYNĘ! KIM JEST OWA PIĘKNOŚĆ I CZY ZAWŁADNIE SERCEM FANÓW JAK JEGO BYŁA MIŁOŚĆ, CAROLIN BÖHS? "
- Hallo, Iga! Jesteś tam? - spytała Magda. Na śmierć zapomniałam, że rozmawiam z nią mimo, że ciągle trzymam telefon przy uchu.
- Boże Magda.. mam nadzieję, że nikt oprócz ciebie tego nie widział..
- Spokojnie, nikt z naszych znajomych nie buszuje na takich stronach. Gorzej z Niemcami. Wiesz co, wejdź na Skype, pogadamy.
Zrobiłam jak poprosiła przyjaciółka i już po chwili widziałam ją po drugiej stronie.
- A teraz moja droga opowiadaj, co tak na prawdę działo się w ciągu tych dwóch tygodni.
Opowiedziałam jej o wszystkim, jak poznałam Marco, o imprezach z udziałem piłkarzy, o pocałunku... Magda siedziała i słuchała w milczeniu. Kiedy skończyłam, wypaliła prosto z mostu:
- Iga, czy ty się w nim zakochałaś?
- Oszalałaś?! - niemal krzyknęłam, ale od razu zmieniłam ton. - To za duże słowo, znam go przecież ledwie dwa tygodnie, a i tak dawno się nie widzieliśmy. Boże Magda, ja nie wiem co mam robić, czuję, że nie jest mi obojętny. Im dłużej tu jestem i o nim myślę, tym bardziej mi zaczyna zależeć...
- Dlatego powinnaś już wracać do Polski. - odparła stanowczo moja przyjaciółka, co mnie lekko zdziwiło.
- Co? A nie powinnam walczyć? Odezwać się do niego i wyjaśnić to wszystko?
- Posłuchaj Iga, rozumiem, że zauroczyłaś się nim. Jest sławny, ma to czego pragnie każda dziewczyna w facecie, jest bogaty. Ale sama powiedziałaś, że wyjechał bez słowa. I jak ty sobie wyobrażasz waszą dalszą znajomość, nawet gdyby nie wyjechał i wszystko było ładnie, pięknie?
- Sama nie wiem...
- No właśnie, ty tam a on tu. Masz przecież swoje plany, idziesz na studia. Nie możesz podporządkowywać swojego życia dla jakiegoś faceta, nawet jeżeli jest to TEN Marco Reus. Musiałabyś być w Niemczech na stałe, bo przecież on drużyny by nie zostawił i nie przyjechał za tobą do Polski, nie oszukujmy się Iga. A po za tym, skąd masz pewność, że on czuje do ciebie to samo co ty?
- Przecież mi powiedział... mówiłam ci. - odpowiedziałam Magdzie.
- Owszem, a później wyjechał bez słowa. Pewnie, tez byłabym pewna co do szczerości tych słów. - zadrwiła. - A co jeśli to tylko zwykłe zauroczenie, które już mu przeszło? Odpuść sobie kochana, wiesz, że życzę ci jak najlepiej ale tym razem to nie wyjdzie. Wrócisz jutro, a ja pomogę ci zapomnieć. - skończyła i uśmiechnęła się.
- To wszystko nie jest takie proste... Muszę tę sprawę doprowadzić do końca, po prostu muszę..
- Dobra, zrobisz jak uważasz, ale pamiętaj, że jutro wracasz. Nie chce słyszeć, że zostajesz dłużej tylko ze względu na niego, bo załatwiłam nam pracę. O szczegółach opowiem ci jutro. Ale muszę już kończyć, więc spotkamy się jutro. Odbiorę cię z lotniska. Papa, do zobaczenia. - powiedziała Magda i rozmowa została przerwana.
Nie wiedziałam co mam myśleć, w sumie Magda miała rację. Po długich namysłach postanowiłam, że napiszę do Marco smsa. Jęsli będzie chciał, to w końcu dokończymy naszą rozmowę, jeśli nie - trudno. Długo zastanawiałam się co napisać, ale w końcu udało się skelic kilka słów :
"Jutro wyjeżdżam. Uważam, że powinniśmy
wyjasnić sobie kilka rzeczy przed moim powrotem,
więc jeśli wrócisz i będziesz chciał się spotkać,
daj znać. Lot mam o 12. Iga"
Wysłałam. Na odpowiedź nawet nie liczę. A teraz idę do Cathy na pożegnalne popołudnie, ma być też Ania, Ewa, Mats i Marcel. Mam nadzieję, że miło spędzimy ten czas i, że jeszcze nie widzieli nowych newsów o "dziewczynie Marco Reusa"...
*MARCO*
Czuję się podle, że nawet bez uprzedzenia wyjechałem, ale musiałem. Umarła jakaś kuzynka mojej mamy i musieliśmy polecieć wszyscy do Francji. Rodzina to rodzina, nie mogłem się wykręcić. Cały czas myślę o Idze, o tym, że chcę w końcu jej powiedzieć co czuję. Niestety, moje plany pokrzyżował sms od niej. Cholera, na śmierć zapomniałem, że jutro wraca po Polski! Przecież ja mam lot dopiero jutro o 10. Obym tylko doleciał na czas... muszę ją jeszcze zobaczyć! Ale jak pech to pech, nie mogę jej nawet odpisać bo przeklęta sieć francuska ma jakieś zakłócenia na linii międzynarodowej. Czyli teraz wszystko w rękach losu... Który i tak już mi namotał w życiu.
nie wiem, dlaczego nie masz komentarzy! naprawdę ciekawie się zapowiada i myślę, że może z tego wyjść naprawdę fajne opowiadanie! będę czekała na następny, ale proszę, daj znać, jak dodasz u mnie na blogu, bo ja często zapominam sprawdzić.:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny!:)
www.we-happened.blogspot.com