poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 10

W komitecie powitalnym oprócz moich rodziców był jeszcze... Kuba. Od razu spojrzałam na Magdę wściekłym a zarazem pytającym spojrzeniem, na co ona jedynie przepraszająco wzruszyła ramionami. Co do Kuby..to trochę skomplikowana historia. Byliśmy w jednej klasie w liceum. W ostatnim roku mojej edukacji bardzo się zbliżyliśmy do siebie; razem się uczyliśmy, pracowaliśmy po egzaminach. Tuż przed wakacjami, kiedy zrobiło się cieplej, Kuba zabierał mnie na wycieczki za miasto, gdzie fajnie spędzaliśmy czas. Jednak oficjalnie nigdy nie byliśmy razem, . Kochałam go, ale chyba nie tak jak dziewczyna kocha swojego chłopaka. Kochałam go bardziej jak przyjaciela, jak brata. Tak też go zresztą traktowałam, i wydawało mi się, że nigdy nie okazałam mu, że może liczyć na coś więcej niż przyjaźń. Niestety, wydawało mi się... dzień przed moim wyjazdem do Dortmundu Kuba wyznał mi, że coś do mnie czuje i że chciałby być kimś więcej niż moim przyjacielem. Byłam w szoku,  nie chciałam podejmować żadnych pochopnych decyzji pod wpływem emocji. Powiedziałam, że się zastanowię nad tym i że dam mu odpowiedź po powrocie z Niemiec, bo muszę się oswoić z jego myślami i uczuciami. No i wróciłam... i niestety wrócił też ten niewygodny dla mnie problem...
- Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniliśmy! - powiedziała mama i od razu zaczęła mnie wyściskiwać.- Opowiadaj jak było!
- W porządku.
- Tylko tyle? Zwiedzałaś coś? No powiedz coś więcej. - drążył temat tata.
- Jestem zmęczona podróżą. Opowiem wam później, okej?
- A dla mnie znajdziesz czas? - spytał Kuba.
- Wiem, musimy porozmawiać. Ale jutro, zgoda?
- Zgoda. To odezwę się jutro, do zobaczenia.
- Pa. - pożegnałam go i ruszyłam w stronę swojego pokoju. - A ty Magda chodź ze mną, z tobą też muszę pogadać.
- Ech..to dla nas czasu nie miała a tu proszę.. Cóż za dzisiejsza młodzież. - zaczęła narzekać mama.
- Jaka młodzież, mamo.. jestem już dorosła. No chodź Magda!
- Oszalałaś?! Nie mogłaś mi powiedzieć, że on tu jest?! - ruszyłam na przyjaciółkę, kiedy tylko weszłyśmy do mojego pokoju.
- Spokojnie, nie wiedziałam, że tu będzie. No i co mu powiesz, zastanawiałaś się w ogóle nad tym?
- Nie wiem, ale wiem, że nic do niego nie czuję. Przez Marco kompletnie o nim zapomniałam...
- To przynajmniej jeden problem z głowy kiedy wiesz co czujesz. Ale jesteś pewna, że nawet nie chcesz spróbować dać mu szansy? Jeśli chodzi o tego Reusa to nie powinnaś ze względu na niego niszczyć przyjaźni z Kubą, bo przecież wy i tak razem nie będziecie.
- Wiem, ale ta sprawa jest zbyt świeża... Przecież jeszcze kilka godzin temu Marco mi mówił, że mu zależy na mnie a ja miałabym teraz lecieć do innego? Sorry Magda, ale ja tak nie potrafię.
- Dobra, przyjdę do ciebie jutro to jeszcze to obgadamy. Teraz muśże lecieć, pa. - pożegnała się a ja położyłam się wreszcie w swoim łóżku myśląc jak wybrnąć z tej sytuacji..

*  MARCO *

- Gotowy? - spytał Kevin wchodząc do mojego mieszkania.
- Jasne. Kto pije, kto prowadzi? - spytałem.
- Zamówimy taksówkę, ty musisz się chyba napić a ja chętnie ci potowarzyszę.
Po 15 minutach podjechał samochód i pojechaliśmy do naszej ulubionej knajpy. Powoli sączyliśmy piwo, kiedy przypomniałem sobie, co powiedziała mi Iga.
- Masz może komórkę? Ja chyba zapomniałem ,a muszę skorzystać z neta. - spytałem kumpla.
- No mam. A co chcesz sprawdzić?
- Iga mi powiedziała, że piszą o nas w internecie, chce to zobaczyć.
Szybko wyszukałem stronkę o której mówiła Iga i zobaczyłem nasze zdjęcie i podpis pod nim. Pokazałem Kevinowi:
- Przeze mnie będą ją teraz nękać. W sumie może to i lepiej, że wyjechała. W Polsce chyba nikt nie wie, że miała do czynienia ze mną.
- Widzę Marco wraca do żywych. - z ironią odpowiedział Kevin. - W pełni się zgodzę, że dobrze, że wyjechała. Znajdziesz inną i tu na miejscu.
- Dobra, nie będę znowu gadał na ten temat. Jakoś mi ochota minęła na te piwo, wracam do domu.
- Ej no stary, nie wygłupiaj się.
- Pójdę pieszo, narazie. - nie odwracając się wyszedłem i ruszyłem w stronę domu.
Wszystko mnie zaczęło denerwować, najbardziej ta bezsilność, że nic nie mogę zrobić aby znowu tu była. Może to śmieszne, bo spędziliśmy ze sobą na prawdę mało czasu, ale tęsknie za nią. Jest jedną z nielicznych osób, które widzą we mnie normalnego chłopaka, nie znanego "Marco Reusa". Szkoda, że tak to się skończyło, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy...

* IGA *

Zaczęłam przeglądać niemieckie stronki w internecie. Sama nie wiem po co, chyba żeby się torturować widokiem Marco, który był na co drugim zdjęciu. Heh, kolejna wzmianka o nas. Tym razem uchwycili mnie z walizkami i do tego ten podpis, że się chyba rozstaliśmy bo dużo mam bagażu i że od niego uciekam. Boże, że też ludzie nie mają co robić tylko grzebać w życiu innych.. Kiedy przeglądałam facebooka, napisała do mnie Cathy:
Cathy:"Szczęśliwie dotarłaś do domu?:)"
Ja: " Dotarłam, ale czy szczęśliwie?"
Cathy:"Widzieliśmy cię jak rozmawiałaś z Marco... nie przejmuj się, jeszcze będzie dobrze:)"
Ja: "Powiedzmy, że się pożegnaliśmy, na ponowne witanie się nie liczę."
Cathy: "Rozmawiałam z Kevinem. Mówił, że Marco zrobił się bardzo nerwowy odkąd wyjechałaś. Miałam ci tego nie mówić ale.. on uważa, że to twoja wina... "
Ja: " Wiem, nie lubimy się z Kevinem więc wcale mnie nie dziwi, że tak mówi. Ale dobra, nie chce już o nich rozmawiać. Ale wiesz.. piszą o mnie i Marco w internecie."
Cathy: " Wiem, widziałam to. Nie przejmuj się, popiszą i przestaną. Musze już lecieć, mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Papa:*"
Ja: "Pa. :* "
Wyłączyłam czat i położyłam się z nadzieją na szybki sen...

________________________________________________

Tym razem dno i lanie wody, ale co z tego, przecież i tak nikt tego nie czyta, prawda? 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę nie używać wulgaryzmów, szanujmy się nawzajem :)